Po co robię zdjęcia + wywiad ze mną w podcaście dla fotografów

Sezon ślubny minął, wakacje za nami i jak zwykle nic nie wyszło z moich planów pisania bloga na bieżąco 😉 Pogodziłam się już z tym, więc nawet nie walczyłam, spokojnie czekając na trochę luźniejsze miesiące. Ale wiem, że jesteście i czekacie, dlatego wracam z pisaniem o fotografii w tym lekkim, prostym wydaniu, jakie sobie założyłam tutaj od samego początku 🙂

Jak zwykle taki intensywny sezon fotograficzny wymógł na mnie parę przemyśleń. Właściwie zaczęło się wszystko od moich poszukiwań fotografa na nasz ślub. Zaczęłam sobie wyobrażać nasze zdjęcia – jak chcę, żeby wyglądały, kto i co ma się na nich znaleźć, jaka historia będzie się miała zamknąć w tych kilkuset plikach, które dostanę. Oprócz tego zaczęłam też słuchać innych fotografów, tego jak opowiadają o swoich reportażach, co jest dla nich ważne w dokumentacji takiego dnia. Nie uwierzylibyście, jak różne mają do tego podejście 🙂

Do takich najgłębszych rozmyślań o zdjęciach i ich sensie w naszym codziennym życiu skłonił mnie jednak najbardziej 'kolega po fachu’ – Jacek Siwko. Na początku sierpnia napisał do mnie, czy nie zgodziłabym się nagrać z nim jednego odcinka podcastu dla fotografów Niezłe Aparaty. Opowiadałam Wam już o podcaście w tym wpisie i polecałam, jako świetną formę nauki fotografii przez internet. Jacek zadał mi kilka pytań, prosząc bym się nad nimi zastanowiła zanim zaczniemy rozmawiać.

Było tam pytanie o moje początki fotograficzne i o to skąd wzięła się moja miłość do zdjęć. Nie będę Wam tutaj streszczać tej rozmowy, po prostu posłuchajcie co mu opowiedziałam. Ale wtedy właśnie doszło do mnie, po co ja w ogóle robię zdjęcia i jak ważne są te małe obrazki w naszym życiu. Uwielbiam oglądać stare albumy mojej mamy, w których upychała błąkające się po domu zdjęcia dziadka, babci i mało znanych mi wujków. Czy znałabym tak dobrze historię mojej rodziny, gdybym nie oglądała jej również na zdjęciach? Teraz, patrząc na moje małe siostrzenice cieszę się, że za każdym razem będą w odwiedzinach robię im zdjęcia – od urodzenia, bo już zapomniałam, jak wyglądały kilka lat temu. Ja nie mam zdjęć z okresu niemowlęcego – i bardzo tego żałuję. Zdjęcia pielęgnują w nas przynależność – do miejsca, ludzi, przestrzeni. Dobrze jest mieć takie punkty w przeszłości, do których można się odnieść i poczuć z nimi więź.

A wracając do moich rozterek odnośnie zdjęć ślubnych, które chciałabym otrzymać od mojej pani fotograf – niech tam będą ludzie, uśmiechy, łzy wzruszenia, naburmuszone miny, zniecierpliwione twarze. Niech będzie cały przekrój nastrojów, jaki nam będzie towarzyszył. Niech się tam znajdzie zdjęcie z mamą i ze wszystkimi moimi siostrami. Niech będą pozowane, bo przecież na takich można choć trochę ułożyć włosy i wyglądać jak człowiek. A potem niech przyjdzie najlepsze – czyli drukowanie zdjęć, robienie albumów, tworzenie galerii na ścianach. Pakowanie zdjęć w ramki i dawanie w prezencie bliskim. To właśnie jest dla mnie esencja fotografii – najpiękniejsze zdjęcia to nie te, na których złapaliśmy idealne światło i perfekcyjne uśmiechy – to te, które stoją na półce i cieszą nasze oczy codziennie.

IMG_0921

PODCAST NIEZŁE APARATY – MAGDALENA MIZERA

W moim domu fotografie wiszą dosłownie wszędzie – są na ścianach w formie galerii, są w pudełkach, w albumach mniejszych i większych. A na zdjęciach nasze najfajniesze chwile, czyjeś urodziny, kogoś wizyta w Barcelonie, wakacje w Porto. Nawet spontaniczne selfie z aparatu na wyciągniętej ręce, które widzicie w tym poście – ma tak olbrzymi ładunek emocjonalny, że ilekroć na nie patrzę (a patrzę codziennie, bo wisi w salonie) robi mi się ciepło na sercu. Nauczyłam się już dawno, że najlepszy prezent jaki mogę zrobić mojej mamie, to przywieźć jej kilka zdjęć wnuków, które ostatnio zrobiłam – nic nie sprawia jej większej przyjemności, niż wkładanie ich później do przepastnych albumów.

A teraz chcę Was trochę pomęczyć i wypytać – kiedy ostatni raz wywoływaliście zdjęcia? Kiedy uzupełniliście albumy rodzinne? Pomyślcie, robimy zdjęcia codziennie – telefonami, aparatami i czym jeszcze się da. Zapychamy sobie nimi pamięć w komórkach i dyski komputerów, a potem szybko o nich zapominamy, bo robimy kolejne i kolejne. Nie idźcie tą drogą, mówię Wam 🙂 Zdjęcia na papierze są najlepszą ozdobą naszych domów i najlepszym przypominaczem dobrych czasów!